poniedziałek, 7 maja 2012

Dawno, dawno temu... / A long time ago...

W czasach może jeszcze nie całkiem zamierzchłych, ale w każdym razie w erze przed-blogowaniem, zafascynowało mnie filcowanie. Zakupiłam wówczas igły do filcowania, trochę czesanek w różnych kolorach. W tamtych czasach bardziej podobało mi się filcowanie na mokro. Powstało kilka prac, z których większość albo zaginęła, albo zostało rozdana, albo po prostu nie nadaje się do pokazania. Jedyna rzecz z której jestem zadowolona i która na dodatek jest w użyciu do dziś, to kapturek na czajniczek do herbaty.
Można powiedzieć, że ocieplacz został wykonany techniką mieszaną, część zewnętrzna była filcowana głównie na mokro, chociaż częściowo również igłą, potem całość zeszyłam dodając grubą podszewkę i parę ufilcowanych na mokro kulek.

A long time ago, in the times before I started this blog, I became fascinated with felting. I bought some felting needles and wool. At that time I was more keen on wet felting. I made a few things, most of them was lost, handed out or is just not presentable. This tea cosy is one thing that I am satisfied with and it is still in use and  in quite good condition.
It was a mixed technique - the outer part was wet felted, then it was sawn together with a thick lining. A few wet-felted balls were added.







Potem na długi czas przestałam filcować, czesanki wylądowały głęboko w szafie. Teraz, po części zainspirowana pracami Mamoon, a po części z chęci wykorzystania wreszcie starych zapasów (zalegających w mieszkaniu i zajmujących tylko niepotrzebnie miejsce) postanowiłam wrócić do filcowania. Tym razem jakoś bardziej odpowiada mi metoda na sucho. Jak coś z tego wyjdzie, to się oczywiście pochwalę.

Then I had a long break and the wool was just taking up space in my wardrobe.  Now, partly inspired by the work of Mamoon, partly because I just wanted to use the old supplies, I started felting again. This time I prefer needle felting though. If something interesting comes out, I'll show it.

8 komentarzy:

  1. ocieplacz śliczny :) trzymam kciuki za powrót do filcowania i czekam na zdjęcia nowych filcowanek :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. no to czekam na efekty ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś powstaje... ostatnio w każdym wolnym momencie dnia dziabię sobie igłą w w czesankę (i nawet coraz rzadziej trafiam w palce ;)), co jest zajęciem niesłychanie wciągającym i odprężającym :-)
      Ale nie będzie to nic dużego, same drobiazgi.

      Usuń
  3. a ja próbowałam na sucho i połamałam za dużo igieł, póki co zrezygnowałam z ćwiczeń, może jeszcze kiedyś wrócę ;) a czapeczka jest śliczna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też poprzednio połamałam kilka igieł i zrezygnowałam. Ale teraz, przynajmniej na razie, idzie dobrze, a igły się nie łamią, aż się sama dziwię ;)

      Usuń
  4. Witaj:)) bardzo fajny kapturek i jeszcze naszyjniki bardzo mi sie podobaja:))

    OdpowiedzUsuń